niedziela, 30 listopada 2014

Martina: "Nie chcę być kojarzona jako Violetta"!


Martina Stoessel jest siedemnastoletnią dziewczyną, która odniosła wielki sukces dzięki głównej roli w telenoweli "Violetta" Zdarza się, że na ulicy fani wołają do niej używając imienia bohaterki przez nią odgrywanej co na pewno nie jest dla Tinity łatwe. Chciałaby, aby kojarzono ją taką jaka jest ONA, a nie Violetta. W tym wywiadzie dla chilijskiej gazety wyjaśnia nam to. Przeczytajcie to!

Wywiad z Martiną został zrobiony dla jednej z chilijskich gazet podczas wizyty artystki w tamtym kraju. Tini zawitała tam na promocję bbiografii która sprzedaje się w Chile w rekordowych ilościach.
"Nie chce być kojarzona jako Violetta."
Pojawiła się z lookiem bardziej dojrzałym i liczącym, że będzie mogła się doskonalić podążając swoją karierą.
"Chcę poświęcić się muzyce i śpiewaniu" mówi siedemnastoletnia piosenkarka i aktorka.

Ten look z odrobiną różu i bieli, który powoduje wrażenie słodkiej dziewczynki z "Violetty", dzisiaj został zastąpiony. Martina Stoessel jest najpopularniejszą postacią Disney Channel, ma 17 lat i jest inna. Zakończono już nagrania do trzeciego i ostatniego sezonu serialu dla młodzieży i po zakończeniu trasy po Europie i niektórych państwach Ameryki Łacińskiej, chce zapomnieć o osobie, która odniosła sukces pomiędzy dziećmi i nastolatkami. To zademonstrowała wczoraj [spotkanie odbyło się 1 listopada, jednak artykuł ukazał się dzień później] podczas wizyty blasku w Chile.
Martina przyjechała tylko na kilka godzin i miała napięty harmonogram. Rano miała spotkania z dziećmi z fundacji Make a wish. Popołudniu przybyła na Narodowe Targi Książki w Santiago, aby zaprezentować swoją pierwszą książkę, "Simplemente Tini", autobiografię gdzie pozostawia jasno co się działo w innym etapie jej życia. Pozwolę sobie zaprezentować tekst: "Dużo osób rozpoznaje mnie z grania Violetty i zawsze będzie to honorowane, ale jestem Martina i byłabym zadowolona gdyby znano mnie taką jaką jestem".
500 dzieciom i nastolatkom razem ze swoimi rodzicami udało się uzyskać miejsce, aby wejść na promocję książki na targach, którą zrealizowano w Stacji Mapocho.
"Tini! Tini! Tini!", skandują podczas czekania. O 17:00 pojawiła się Argentynka. Weszła w zielonym, odpowiednio długim płaszczu z białymi detalami, wyszczuplających jeansach, czarnych butach na platformie i uczesanymi włosami. Zaprezentowała swoją autobiografię, płakała z fanami i dodatkowo zaśpiewała osiem piosenek a capella. "Violettą jestem ja, bo ma moją twarz i jesteśmy tą samą osobą. Ale to jest jak jakikolwiek aktor, który będzie robił film i stanie się postacią. Kiedy ja zmywam makijaż jestem w moim domu, z moją rodziną, moim chłopakiem lub idę z przyjaciółmi do kina. Mam normalne życie" mówi szczerze na kilka minut przed prezentacją. "Tamci ludzie myślą, że artysta ma perfekcyjne życie i wszystko jest w różowych barwach, ale to co napisałam w mojej książce jest, aby wiedzieli, że jestem zwykłą dziewczyną, która cierpi i cieszy się jak każdy, która zwyczajnie spełniła swoje marzenia" podsumowuje.

-W książce mówisz, że chcesz aby znali cię jako Martinę. Czy zżyłaś się z Violettą?

-
Uważam, że najbardziej wyniszczającą rzeczą jest ekspozycja. Gdy jesteś przed oczami wszystkich. Gdy zna cię cały świat i odkrywają bolesne rzeczy takie, które ludzie wynajdują. To się działo kiedy miałam 14 lat i stawiało mnie w złej sytuacji. (kiedy odkrywałam rzeczy) , ale wierzę, że rzeczy, które robimy rosną, bo życie nie jest zawsze w różowych barwach. Możliwe, że musiałam szybciej dorosnąć niż normalna dziewczyna w moim wieku, ale to właśnie popchnęło mnie do życia.


-Jak planujesz teraz swoją karierę?

-Odkąd byłam małą dziewczynką chciałam oddać swoje życie muzyce, śpiewaniu i tańczeniu. I jestem na tej samej drodze, doskonale moje atuty. Dwa razy w tygodniu mam lekcje śpiewu, tańca też dwa razy w tygodniu i studiuję muzykę i grę na gitarze. (...) Chcę się oddać muzyce i śpiewaniu. Cieszyłabym się robiąc coś pop.

Dziedzictwo Tini.          
                                         
Wierzę, że znam wszystkie piosenki z Violetty. W samochodzie, kiedy jedziemy na spacer lub do szkoły, moja córka wkłada swoje płyty i śpiewamy całą piersią. Wszystkie. To nie jest nic niezwykłego, pamiętam jak kilka dni temu byłem na Targach Książki, popijając kawę usłyszałem strzępki rozmowy organizatorów wydarzenia o przygotowaniach, aby uzyskać "tweens" (dzieci pomiędzy 9, a 12 rokiem życia), które chciałyby pójść i zobaczyć swoją idolkę na wydarzeniu, które będzie zrealizowane dzięki pomocy Stacji Mapocho. Moja córka była jedną z tysięcy dzieci, które uważały Violettę jako swoją ulubioną postać z TV.
Jasne, że dziwne było to, że tam było najbardziej tłoczno ze wszystkich wydarzeń na Targach Książki w Santiago i nie było to wydanie żadnego powieściopisarza, ani żadnego gawędziarza, ale Martiny Stoessel, Tini, znanej jako postać Violetty. Jednak to w rzeczywistości jest znak bezproblemowej różnorodności. W innych tradycjach wydawnictw, jak w Stanach Zjednoczonych, nie ma w tym nic dziwnego, że publikowane są biografie o pracy amerykańskich piłkarzy, koszykarzy czy gwiazdach telewizji.
Te teksty są często redagowane po nazwie "ghostwriters" (duchy pisarzy) kontaktują się z takimi gwiazdami i ich publiką poprzez media poza tym najbardziej naturalnie i często dosięgają pierwszych miejsc do sprzedaży. To się dzieje kiedy uprzywilejujemy drogi kiedy artysta chce skręcić w swoją karierę, a to jest trudne do zrobienia dla Tini ze swoją własną książką. Pamiętam z wielką miłością autobiografię Denisa Rodmana "Bad as I wanna be" , która jest klasykiem, aby zrozumieć wysokość funkcjonowania NBA w latach dziewięćdziesiątych.
Najciekawsze w sprawie Violetty jest, że stała w Chile, gdzie ten typ książek jest bardzo rzadki. Odpowiedzią na tą wątpliwość jest indywidualność. Podobnie jak przemysł rozrywkowej telewizji niespokojnie miał mnóstwo krytyki, aby rozwinąć tą gwiazdę na poziomie kontynentalnym. Jej przemysł twórczy ma ten sam zakres, który może dać wiele luksusu i nadal przechodzić przez rozliczenia.

Przyjechaliśmy, żeby kupić książkę i znaleźć motyw.

Podobnie jak reszta autorów, którzy przyszli na Międzynarodowe Targi Książki w Santiago, pomysł aby wspierać Martinę Stoessel, znanej z głównej roli w serialu "Violetta" opowiadał o jej autobiograficznej książce "Simplemente Tini", działalności, która powinna trwać około 20 minut. Ale na koniec, skończyło się małym koncertem.
Trwał on 50 minut dla 500 fanów, którzy mieli dostęp do ekskluzywnych zaproszeń. Wszystkie inne dzieci, które pozostały na zewnątrz cieszyły się na show na żywo przez ogromny ekran, który został zainstalowany nad wejściem do Stacji Mapocho. Tam było mnóstwo wirujących flag, opasek na głowie i zdjęć Violetty.
Argentynka zaśpiewała 8 hitów a capella, jak "Libre soy". Piosenkarka i aktorka była blisko publiki i próbowała dać autografy, ale musiała oddalić się z pomocą ochroniarzy.
Celem wizyty Martiny w Chile było rozpromowanie swojej książki, która kosztowała 14.99 peso na targach. I tutaj nasuwa się pytanie: Co to jest?
To historie, anegdoty i wybryki przez te siedemnaście lat życia dziewczynki, gdzie dodatkowo pisze jej rodzina i przyjaciele. Zawiera ekskluzywne zdjęcia i kilka prezentów. To są jej najlepsze fragmenty:

"Siedem lat temu, każdy dzień był dla mnie snem, gdzie każda przyjaciółka musiała mieć mamę. Mama powalała mi ssać palca dopóki nie skończyłam 12 lat."

"Mój dziadek Guillermo używał wynalazków z Indii do moich eksperymentów z kosmetykami: Podkreślał moje oczy i nakładał szminkę."

"Pomiędzy moim 13, a 14 rokiem życia jechałyśmy (z jej najlepszymi przyjaciółkami) na imprezę. Miałam tam być 9 nocy, ale skończyłyśmy po dwunastej, ale przed pójściem zebrałyśmy się w domu jakichś dziewczyn i robiłyśmy fryzury, makijaż, wybierałyśmy ubrania około 5 godzin!

"Zawsze byłam kochliwa, ale nigdy nie stała jeśli chodzi o blond lub brąz czy jak wygląda. (...) Dziś jestem bardzo szczęśliwa z osobą, która mam u boku: Peterem (argentyński aktor i piosenkarz w wieku 24 lat).


Jak podobał Wam się post? Czy Martinie uda się odeprzeć wizerunek słodkiej Violi?

7 komentarzy:

  1. Jeśli nie chciała być kojarzona jako Violetta to po co poszła na casting przecież wiedziała że jest możliwość zdobycia głównej roli przecież sama tego chciała a teraz nie chce być kojarzona jako Violetta to jest żałosne, wielka gwiazdka się znalazła. Ona ma dopiero 17 lat a uważa się za jakąś wielką gwiazdę 30 letnią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jasne po co to czytasz skoro cię to irytuje ciekawe gdybyś ty była jakaśąś słynną aktorką i byś grała postać o imieniu Juzefina ciekawe czy było by ci miło gdyby oni na ulicy tak do ciebie krzyczeli!

      Usuń
    2. Jakbym była jakąś słynną aktorką i wołaliby na mnie imieniem postaci którą gram to byłabym szczęśliwa że jestem kojarzona i że moja praca w serialu, czy w filmie nie poszła na marne.

      Usuń
    3. Aha i wolałabyś żeby do końca mówili o tobie tak jaką miałaś postać w serialu.
      Więc chciałabyś żeby w następnych filmach które byś zagrała cały czas mówili :
      Ato ta która grała tą Juzefine
      a no to ta Józka
      Chciałabyś bo ja nie daj spokój martinie i nie komentuj bez sensownych rzeczy tylko dlatego że nie masz co napisać!!!

      Usuń
    4. Zgadzam się trochę i z tą i z tą opinią.
      Moim zdaniem Martina uważa się za Leonado Di`Caprio, ale ma trochę powody, bo trzeba przyznać, że jest utalentowana i niewyobrażalnie sławna jak na dziewczynę w swoim wieku.
      Rozumiem również, że nie chce być kojarzona jako Violetta, bo na John`ego Deep`a nie krzyczą Jack Sparow ;)
      Ten temat jest jednak bardzo kontrowersyjny i musimy pozwolić każdemu mieć swoje zdanie ;)

      Usuń
    5. W sumie to masz racje :}

      Usuń
  2. Ja też bym nie chciała ,żęby ktoś to mnie krzyczał na ulicy np Violetta
    ale tego się nie da uniknąć poniważ to jest wielka rola i niektórzy tego nie rozumieja ze to nie Violetta tylko Martina :)

    OdpowiedzUsuń